Z pokojowym przesłaniem

choinką i świecą udaje się żołnierz do okopów wroga.

 

 

Kiedy wspólnie świętowali

Boże Narodzienie roku 1914, myśli ich uniosły się zapewne hen daleko do ich stron ojczystych. Dla niektórych miały to być ostatnie święta.

 

 

Kiedy nie świstały kule

grzebano zmarłych, nadrabiano braki w higienie osobistej lub po prostu odpoczywano.

 

 

Wspólne zdjęcia z wrogiem

często konfiskowali przełożeni. Na słowa "Kochajcie nawet swoich nieprzyjaciół" nie mogło starczyć już miejsca w zatłoczonych okopach.

 

 

Pokój nie trwał wiecznie

wkrótce niegdysiejsi wrogowie a wczorajsi przyjaciele, zaczęli znowu do siebie strzelać.

 

Krótka historia wielkiego umierania

Europa i I Wojna Światowa

4. sierpnia 1914 marszem na Belgię rozpoczyna się niemiecka ofensywa na zachodzie

26. - 30. sierpnia 1914 r. zwycięstwo pod Tannenberg (Stębark) czyni z Hindenburga bohatera wojennego

2. września 1914 r. wojska niemieckie stoją tylko w odległości 50 km od Paryża

5. - 12 września 1914 r. wojska francuskie i brytyjskie powstrzymują marsz wojsk niemieckich pod Marną

Od lutego do grudnia 1916 r. w walkach pod Verdun ginie po obu stronach włącznie ponad pół miliona żołnierzy

6. kwietnia 1917 r. Stany Zjednoczone wypowiadają Niemcom wojnę

3. marca 1918 r. Rosja po podpisaniu pokoju w Brest-Litowsku (Brześć Litewski) wycofuje się z wojny

11. listopada 1918 r. Matthias Erzberger podpisuje zawieszenie broni. Polska odzyskuje niepodległość

10. stycznia 1920 r. wchodzi w życie pokój wersalski

 

 

Źródła zdjęć: spiegel.de; berg.heim.at; zdf.de; oup.co.uk

 

 

 

 

 

Cud pojednania

 

To, co zobaczył Kenneth Henderson, major brytyjskiego korpusu 25 grudnia 1914 roku w położonym na północy Francji Richebourgu, spędzało sen z powiek wszystkich oficerów. Oto na ziemi niczyjej pomiędzy wrogimi okopami, kotłował się tłum żołnierzy w mundurach brytyjskich i niemieckich, prowadzących przyjacielskie rozmowy i wymieniających skromne podarunki.

 

Niecałe 5 miesięcy od rozpętania I Wojny Światowej na początku sierpnia 1914 roku, broniły wspólnie wojska brytyjskie, francuskie i belgijskie północnej Francji i Belgii przeciwko armii cesarza Wilhelma II. Święta Bożego Narodzenia, jak zapewniali żołnierzy generałowie obydwu stron, powinni spędzić już w domach rodzinnych. Jednakże z początkiem grudnia tylko na froncie zachodnim ponad milion żołnierzy albo zginęło albo powiększyło grono rannych a końca walk jak nie było tak nie było widać.

Wydarzyło się wtedy coś co graniczyło z cudem. Na całym odcinku prawie 800 kilometrowego frontu (na mapie obok fioletowa linia) pomiędzy morzem północnym a granicą szwajcarską spontanicznie zaprzestano walk w obliczu zbliżających się świat. Dotychczasowi wrogowie masowo opuszczali swoje okopy, obdarowywali się gorzałką, papierosami, grzebali poległych w wspólnych mogiłach a nawet rozgrywali mecze piłkarskie. Było to największe bratanie się żołnierzy jakie zanotowano kiedykolwiek w historii wojen.

W Wielkiej Brytanii wydarzenia te od dawana stały się częścią zbiorowego sumienia narodu. Wielokrotnie o nich pisano. Na ich podstawie powstały sztuki teatralne, filmy i pieśni a były członek legendarnego zespołu The Beatles - Paul McCartney - uwiecznił je na jednym ze swych wideoklipów.

 

Rozpuszczone przez Wilhelma II psy wojny po początkowym galopie powstrzymane zostały na froncie zachodnim, kiedy to wojna przekształciła się wojnę pozycyjną. W błotnistych, zaszczurzonych okopach oddalonych od siebie często tylko o kilkadziesiąt metrów, czaili się żołnierze nieprzyjacielskich armii, podczas gdy ponad nimi słychać było świst kul pochodzących od artyleryjskich ostrzałów.

Popędzani do przodu przez swych oficerów, piechurzy padali pokotem. Porażająca nowa broń, karabin maszynowy, sprawiała, że po każdym ataku śmierć zbierała obfite żniwo. Przy zasiekach leżały zwały trupów i to właśnie wewnętrzne przekonanie prostych żołnierzy aby poległym sprawdzić godny pochówek dało początek spontanicznemu zawieszeniu broni.

 

Krótkotrwałe zawieszenie broni miały miejsce już przedtem podczas wielu wojen. Również na niektórych odcinkach frontu zachodniego przestrzegano pewnych, niepisanych reguł. Nie strzelano w porze posiłków, co obwieszczano deską przymocowana do długiego kija wbitego na krawędzi okopów. Nie strzelano też podczas przerw na załatwienie potrzeb fizjologicznych - nikt, nawet najgorszy wróg nie powinien umrzeć z opuszczonymi spodniami.

Jednakże wzajemne bratanie się, które miało miejsce podczas owych Świąt Bożego Narodzenia, przekroczyło wszelkie dotychczasowe normy zachowania się na froncie. Szczególnie na 50 kilometrowym odcinku pomiędzy nieopodal Ypern, gdzie Tommies (żołnierze brytyjscy) i Fritzen (żołnierze niemieccy) dochodziło do nie mającego precedensu bratania się żołnierzy wrogich armii.

Następowało to najczęściej z inicjatywy żołnierzy cesarskich. Czy powodem tego był fakt, że w wojskach niemieckich ceniono inicjatywę pojedynczych żołnierzy, podczas gdy żołnierzom brytyjskim wpajano ślepe posłuszeństwo, trudno jest jednoznacznie stwierdzić. Być może pewną rolę odegrało to, że dziesiątki tysięcy obecnych żołnierzy cesarskich przed wojną poszukiwało chleba w Zjednoczonym Królestwie i posługiwało się łamaną angielszczyzną.

 

Po stronie niemieckiej, szczególnie żołnierze z pochodzący z Bawarii i Saksonii skłonni byli do aktów bratania się. Można sobie wyobrazić jak trudno było niektórym Francuzom czy Belgom, walczącym przecież na własnej i o własną ziemię, przezwyciężyć nienawiść do wroga i podać mu rękę podczas tego świątecznego zawieszenia broni. Zdjęcia jakie wykonali wtedy żołnierze francuscy zostały wkrótce skonfiskowane przez ich przełożonych. Nikt w Lyon albo Nantes nie powinien dowiedzieć się przecież, że nawet nienawiść do swojego wroga ma swoje granice.

Kiedy szefa sztabu generalnego armii niemieckiej, Ericha von Falkenhayn, doszły głosy o wydarzeniach na froncie, zagroził on wszystkim w nich udział biorących sądem wojennym. Okazało się wtedy, większość żołnierzy wypełniła rozkazy swoich przełożonych a tylko na niektórych odcinkach frontu żołnierze nie chwytali za broń przez kilka tygodni.

 

Na koniec ciekawostka. Kiedy w drugim dniu świąt na odcinku frontu pomiędzy Armentieres i Lille regiment saksoński otrzymał rozkaz wszczęcia walk, oznajmił on Brytyjczykom: "Panowie! Nasz dowódca rozkazał nam, aby od północy na nowo zacząć strzelać. Jest dla nas zaszczytem móc Panów o tym poinformować" .

 

Od północy zabijanie zaczęło się od nowa.

 

Tłumaczenie:

 

Katii

 

 

 

 
home