Początki holokaustu?

W samym wówczas 2 tysięcznym Bambergu spalono w ciągu tylko jednego roku 600 czarownic (1/3 mieszkańców).

 

 

Zeznania wymuszano

za pomocą tortur. Powiadano podówczas: "Któryż biskup poddany torturom nie przyznałby się do konszachtów z diabłem?"

 

 

Osądzoną wieziono

pośród urągającego tłumu na miejsce stracenia.

 

 

Jeśli przed śmiercią

 

okaże skruchę, może uczynią jej łaskę i uduszą przed spaleniem.

 

 

Prawdopodobnie

najsłynniejsza "czarownica" - Jeanne d'Arc, spalona 30 maja 1431 na rynku w Rouen.

 

 

Bądźmy szczerzy

 

 

Panowie. Ten, który nie poszedłby w ogień za taką czarownicą nie jest naszym przodkiem.

 

Źródła zdjęć: spiegel.de; armchairempire.com; landfantasy.free.fr; sfn.uni-muenchen.de; web-wolf.de; lize.sig.schule.bw.de; sbg.ac.at; digitalander.libero.it; pantransit.reptiles.org

 

 

 

Z woli ludu

 

Nie tylko kobiety padały ofiarą trwającego w Niemczech przez wieki polowania na czarownice, co czwartą czarownicą był mężczyzna.

 

Pewnego ranka roku pańskiego 1589 wtargnęły do mieszkania burmistrza miasta Trier - Dietricha Flade służby miejskie i pojmały go. Powód - podejrzenie o czary. Okoliczni chłopi donieśli na najbogatszego mieszczanina, obwiniając go o zniszczenie swoich plonów za pomocą ślimaków i niepogody, które wywołał poprzez swoje czary po to aby móc sprzedawać drożej swoje własne zapasy.

Na torturach wyznał, żę diabeł pod postacią pięknej kobiety ukazał mu się. A że jego żona wcześniej już przepłynęła rzekę Styks, oddał się bez wahania cielesnym uciechom z przepiękną zjawą.

Oto co orzekł sąd w tej typowej sprawie: oskarżony jest przywódcą sekty satanistycznej, która czyni spustoszenie w okolicach Trier. Zanim Flade zostaje uduszony i spalony na stosie, popada w histerię, gdyż sam wcześniej jako sędzia wysłał na drugi świat niejedną osobę z podobnych powodów. Z jedną wszakże różnicą: wszystkie jego ofiary były kobietami.

Według obiegowych poglądów ofiarami polowań na czarownice padały tylko kobiety. W rzeczywistości jednak przypadek Flade nie był wyjątkiem w tamtych czasach. Co czwartą ofiarą z 28 tys. czarownic skazanych na śmierć w Świętym Cesarstwie Narodu Niemieckiego był mężczyzna.

Pogłoski, które krążyły poprzez wieki zawyżały liczbę ofiar polowań na czarownice aż do 2 milionów. Faszyści doliczyli się 9 milionów, opierając się na pogłoskach z 18 wieku - liczba, którą podawały również organizacje feministyczne. Naukowcy jednak są obecnie w zasadzie zgodni, że liczba ofiar była zdecydowanie niższa. Najpóźniej od 1430 roku odbywały się w Europie przez 350 lat "legalne" procesy czarownic. Na podstawie akt historycy doliczyli się 60 tys. ofiar.

Ponadto istniała też , jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, "szara strefa" w niektórych regionach. I tak np. w 17 wieku Graf von Hohemens nakazał w swoich hrabstwie Vaduz 2 razy w przeciągu 3 lat 300 czarownic "nielegalnie" oddać oczyszczającemu działaniu ognia. Kiedy sprawa dodarła do uszu cesarza Leopolda I, rozkazał on osadzić hrabiego do końca życia w areszcie domowym.

Jednym z głównych powodów nagonki na czarownice był fakt, że pomiędzy 15 a 17 wiekiem, a więc kiedy polowania osiągnęły apogeum, Niemcy przeżywały okres klęski gospodarczej. Powód: zmiany klimatyczne. Tzw. "Mała epoka lodowcowa" powodowała niewyobrażalne burze i siarczyste mrozy w całej Europie Środkowej. Lata prawie nie było a żniwiarzy zastępował grad. Winnych należało poszukać i ukarać.

W regionie Mosel na 20 lat, 2 tylko były urodzajne. Kronikarz miasta Trier - Johann Linden- zanotował u schyłku 16 wieku: "Ponieważ panuje powszechne przekonanie, że lata chude wywołane zostały przez diabelską nienawiść czarownice i złych duchów do rodzaju ludzkiego, cały naród powstał przeciwko ich nieczystym sztuczkom, nawołując do ich wytępienia". Nie jest przypadkiem, że właśnie w najbiedniejszych regionach jak np. pomiędzy Mosel a Luksemburgiem albo w okolicach Meklemburg nienawiść do czarownic najczęściej podpalała stosy.

Motorem nagonek z reguły nie była, jak się przez długi czas przyjmowało, panująca władza. Polowanie napędzane było od dołu. Lud najwyraźniej chciał uczniów szatana widzieć w okowach ognia i nie zważał na to czy będzie to kobieta czy mężczyzna. Nagonce w mieście Trier padło ofiarą dwóch burmistrzów. Trzeci odebrał sobie życie, czekając na proces.

W miejscowości Eifeldorf Auw koło Pruem oskarżono o czary i następnie stracono nawet katolickiego proboszcza - Michaela Campesis. Wszystkie chrzty, które nieszczęśnik przeprowadził po dacie jego domniewanego paktu z diabłem musiały zostać powtórzone.

Podczas gdy kobiety posądzano o czary przynoszące nieszczęścia w gospodarstwach domowych jak np. śmierć dziecka, sprawcami nieszczęść poza ścianami domów byli z reguły czarownice męskiego plemienia. Celem ataków byli oprócz ludzi wpływowych, wszyscy żyjący na obrzeżach społeczności jak np. pasterze czy włóczędzy.

Jeden z włóczęgów - Hans z Veitsberg - jeszcze zanim znalazł się na ławie tortur, przyznał przed sądem w roku 1658, że wraz z innymi sześcioma mężczyznami i jedną kobietą psuł pogodę. Kamienie, piasek, zwierzęce i ludzkie włosy, wełnę owczą wraz z ciałem dziecka w kotle kotował i kule z masy tej odlewał, którymi następnie ostrzeliwał chmury, zmieniając w ten sposób pogodę. Motywem była zemsta na chłopach, którzy poskąpili mu jałmużny.

W rzeczy samej zmieniło się w tamtych czasach pod wpływem Reformacji nastawienie bogatych do dawania jałmużny. Zaczęło królować, również pośród katolików, następujące protestanckie motto: " Każdy jest kowalem swojego szczęścia". Bogaci nie czuli się już więcej zobowiązani do dzielenia się z biednymi resztkami ze swojego stołu. Włóczędzy i żebracy zaś ze swojej strony grozili złymi czarami aby wymusić dla siebie jałmużnę.

Uważano powszechnie, że kiedy jeden osobnik popadł już w diabelskie młyny, pociągał on innych za sobą do czynienia zła. Rzadko szatan działał w pojedynkę. Sędziowie wychodzili z założenia, że należy od nieszczęśnika wydusić nazwiska wszystkich jego wspólników. Podał oskarżony o czary imiona swoich pomocników, mógł mieć nadzieję, że zostanie powieszony a nie oddany żywcem na pastwę ognia. Z powodu takowych zeznań, nieraz całe wioski zostały wyludnione.

Nie wyjaśnia to jednak dlaczego w niektórych rejonach Niemiec szczególnie wiele notowano spaleń czarownic płci męskiej. W procesie przeciwko czarownikowi z nazwiskiem Jackl diecezji Salzburg pomiędzy rokiem 1675 a 1680, 80 procent z 200 skazanych, stanowili młodzi mężczyźni. W całym obwodzie Kaernten średnio 60 prozent.

W przeciwieństwie do tego w Meklenburgu, gdzie według najnowszych badań stracono 2000 czarownic (jeden procent ludności), znajdowało się wśród nich tylko 15 procent mężczyzn. Podobne proporcje zanotowano w innych regionach protestanckich, północnych Niemiec. W katolickich regionach liczba spalonych mężczyzn była odpowiednio dwa razy większa.

Ciemna przeszłość

Ofiary polowań na czarownice w wybranych krajach europejskich z podziałem na mężczyzn i kobiety

 

  Kraj Okres
Kobiety, %
Mężczyźni, %
  Anglia 1552 - 1772
89
11
  Estonia 1520 - 1729
40
60
  Finlandia 1520 - 1699
49
51
Niemcy 1530 - 1730
76
24
  Norwegia 1551 - 1760
80
20
  Rosja 1622 - 1700
32
68
  Szkocja 1560 - 1609
85
15
  Szwecja 1668 - 1676
85
15
  Węgry 1520 - 1777
90
10
 

Można powiedzieć, że pomiędzy katolikami a protestantami zarysowała się wyraźna różnica co do płci sprzymierzeńców szatana. Przyczyny można dopatrywać się w tym, że katoliccy teolodzy powoływali się na tzw. "Vulgatę" - tj. łacińską biblię powstałą na gruncie źródeł hebrajskich i greckich. W księdze Exodus (rozdział 22 wers 18) czytamy: "Maleficos non patieris vivere" - co znaczy: Czarownikom nie powinieneś żyć pozwalać.

Jednak Martin Luter, który znał hebrajski, przetłumaczył ten wers z tekstu oryginalnego: "Czarownicom nie powinieneś żyć pozwalać".

Było to tłumaczenie nie tylko bardziej dokładne ale odpowiadało światopoglądowi tego reformatora. W jego kazaniu na temat Exodus 22, 18 tak zagrzmiały jego słowa: " Dlaczego prawo odnosi się tu raczej do kobiet niż mężczyzn, chociaż również mężczyźni je łamią? Ponieważ kobiety bardziej niż mężczyźni podatne są na sztuczki szatana. Jak Ewa ..Powinny zostać uśmiercone". I dalej: "Jest to absolutnie sprawiedliwe prawo, które nakazuje zabijanie czarownic, ponieważ są one przyczyną wielu szkód." Według Lutra, rozprzestrzeniają czarownice za pomocą swoich zaklęć i zaczarowanych mikstur nienawiść, czynią "spustoszenie w domu i zagrodzie". Dla Lutra czarownica to nic innego jak nałożnica szatana.

Luter osobiście uczestniczył w pierwszych paleniach czarownic w Wittenberg, przypatrując się im w milczeniu. Czy firmowałby masowe prześladowania czarownic, które nastąpiły dopiero po jego śmierci, można tylko spekulować. Z pewnością był jednak jednym z teologów, którzy do prześladowań dołożyli swoją cegiełkę. Luteranie postępowali ściśle według biblii i byli wierni przekładowi biblii dokonanemu przez Lutra.

 

Ku radości i szczęściu wszystkich protestanckich czarownic męskiego rodzaju.

 

Tłumaczenie:

 

M.D.

 

 

 

 
home